Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

Uśmiechała się Nędzowa. Bo z tej natury syna sława, majątek, znaczenie rosły.
Ale smutno z pod powały z za listwy rzeźbionej, pięknie gadzikiem strojnej i o zdobnych wspornikach, patrzyli się na pośród izby Święci na szkle jasno malowani i około bogato w kwiaty malowanych limbowych ciemno­‑zielonych skrzyń, dostatku pełnych, smutek się błąkał; i smutno na sozrębie widniała cyfra 1550 i napis: Jan Nędza Litmanowski fundator tego domu“, na który stary Nędza poglądał.
Gdyby syn nie wrócił...
Gdyby zginął...
Nie powiedzieli do siebie słowa starzy Nędzowie, tylko popatrzyli na siebie równocześnie.
Więcej niż sto lat stoi dom i gazdowstwo na Groniku się trzymie.
Pan Bóg żegnał i bogactwo rosło.
Miałożby to wszystko osierocieć?
Westchnął stary Nędza i jego żona westchnęła.
Ale syn ruszyć się musiał.
Oni go sami nato chowali.
Sama matka ciupagę mu podała.
Uczyli go dumnie się nosić i żeby go świat za co miał.
Nie widzieli ku niemu równego, ani nawet wśród sołtysów, choć się oni, jako Nowobilscy