Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

— Hm, wiés, ale dy przecie wtosi taki musiał być, co nuty wyzdajał. Bo sie przecie samy nie narodziły — rzekł Wojtuś.
— No juści. Taki musiał być.
— I niejeden — ozwała się Krystka. — Som jest nuty juhaskie, som jest krówskie, som jest zbójeckie, strzeleckie, weselne, pogrzebne, wojemskie, rozmaite —
— No to kazby ci jeden cłek telo zdolał uzdajać nut? No nié? — dodała Jadwiga.
— Ze ba haj. Tak béło — odpowiedział Maciek.
— A no to byś i ty móg jakom uzdajać nute — powiedział Wojtuś. — Stryna padajom, co za jej pamięci ze trzi, abo ze śtyry nuty posprzybywały.
— Ono ta moze przyjńść — odpowiedział Maciek. — To sie w sercu rodzi. Kieś smutny, abo kieś wesoły, cy ty to bees wiedział, co gras, abo co bees śpiéwał?
— No — rzekła Jadwiga. — Kie Kubowa Broncia leciała bez pamięci proci Kulowego Jędrzka, co to Kulów Orawcy pobili przy drzewie, kie hań panom ze Zamków ścinać buki pośli, to on jej zdaleka zaśpiéwał: idzie od Orawy potocasek krwawy, nie pładze dziéwcyno, to nie z mojej hławy! Tego go ta nik prędzej nie ucył, bo ani nie wiedział, co w Orawe ku drzewu pu-