Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

— Niegzeta... On ta i kóz i niedźwiedzi i świstaków przedemnom broniéł, a kiela ik hań padło!?
— Kieby to cłowiek taki béł!
— Je toby świat owładał! Boby ani morze ku niemu za nic nie stało!
— No!
— Tak sie mi zdaje, do cudu, jak kieby patrzał na nas.
— On ta i patrzy. Ale on o tém nie méśli. On méśli o tém, co béło przed tysiącem roków, abo i dawniej. On se zbacuje, jako béło, kie haw śniegi i lody lezały, co światu niewidno béło. Kie nań wiater lodami duł, a zima wiecna béła. Taka lodowa ustawa na świecie.
I ciho. Ani pary. Tu wej wte wiatry grały! Wartało słuhać! Tu sie słońce iskrzyło po śniegak. Ani ptaka, bo coby haw robiéł, nic i nic, jyno skały kieniedzie. Kieby ja se béł wte z ruśnice wypaléł, toby mie na sto mil béło słyhać. Nie zal by béło ani umreć!
Oni majom o cym do sie radzić, ci nagłowniejsi: Łomnica, Lodowe, Gierlahowska Wysoka, Luptowska Wysoka, Hruby Wiérk, Krzywań. Mnie sie to nieraz widziało, co ik słysem, jako gwarzom do sobie ponad ine scyty.
To tys to tak, jako i w doma gazda z celadziom; gazdowie, a jesce hrubi, majom o cym ze sobom uradzać. Krywań luptowskim Tatrom