Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

sołtys, jako Łomnica śpiskim sołtyska. Oni radzom o lasak, o wodak, o pogodzie i psocie, o tem, co sie dookoła dzieje, poza doliny, po Kosyce na Uhrak i po Kraków w Polsce. I przybacujom se starodawne casy, co mineny. Wto wié, co sie robiéło, kie woda z morza bez Pieniny uciekała. Jaki musiał być sum! He, wiés, Janosik, ony majom o cym pomiendzy sie ukwalować.
— Case w nocy, to sie widziało — rzekł Janosik — ze te scyty radzom do sobie, jeden do drugiego. Ino jek na to nié móg przyjńść, o cym by radzić miały?
— Bajto! Juści ci o ludziak haw radzić nie bedom, jacy my i skąd — odpowiedział Sablik.
— Tak uwazujecie krzesny ojce, izeby o ludziak nié miały nic radzić?
— Radzis ty to o mrowcycak, abo płascycak? A coz to jesce mrowcyca wielga proci nas, kie my pod górami.
— E — wtrącił Krzyś, który rozmowy zasłyszał — o płascycak jest nieraz telo co uradzić, co więcyl, jako o sytkiej wirności, sołtysak, wójtak, starostak, kaśtelanak! To biskup! Kie ci za kosule wlezie! Ani cie przy słuhanicy ksiądz telo nie wypokutuje! Ta cie wytańcy, w nocy, cobyś hnet babie bez przykope hipnon!
— Hehehe! — śmiał się Sablik.
Dał Janosik odpoczynek chłopom przed wyprawą w lasach pod Krzywaniem. Do wieczora