Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Niebo — — hań... Turnie... Skały... Wysoko... Het...
Podniósł rękę nad głowę.
— Het... Wysoko... Słońce...
I runął na barłóg. Marduła poskoczył ku niemu. Starzec się rozśmiał i skonał.
Naówczas Marduła ukląkł nad nim, przeżegnał się i mówić począł:
— W Imie Ojca i Syna i Duha Świentego. Amen. Dzieńkujem Ci, Panie Boze, cok sie bez portki Krzisiowe tu dostał i ze skróś tyk portek ten stary cłowiek śmiejęcy sie umar. W Imie Ojca i Syna i Duha Świentego. Amen.