Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Janosik ujął ją za rękę i powiedział:
— Nie bój sie. Mojom bedzies i nad Luptowem paniom. W zamku siedzieć bedziemé, a tu stanie złoty krziz.
— Tyś po Luptowie zbójował!? Na ciebie płakano i przeklinano cię!? Na twoją głowę pieniądze naznaczono!? — wołała Weronka.
— Ale ja nigda biédnemu nie wzion, ba tam, ka béła kupa. Ja świat równał. Bo mnie samemu nie trza béło. A i wesołyk béł! I śmiały! Dziad zbójnikem nie bedzie, jyno hłop! Ja sie rad béł świate uciesyć i ze świate sprógować: wto lepsy? Ja sie tom ciupagom od Dónajca po Dónaj przerombał! Haj!
I wzniósł ciupagę do góry.
— Strasznyś! — rzekła Weronka.
— Alek hyrny, władny i bogaty!
Przychyliła Weronka głowę.
— Jak król — rzekła z pomimowolną pokorą.
— Jako król!
Potem Janosik objął ją przez ramiona i mówił:
— Ja ci twojom młodość nadgrodzem... We złocie i w jedwabiak hodzić bees... Wdzięcny ja ci jest i zawdy jek cie w sercu miał. Byś ty mie swojom pieśniom zacarowała, w niéj béło scéńście. Is, jaki świat.
Wybielała spiska rówień na dole, słońce strzeliło za Tatrami a na czarne szczyty i granie Ger-