Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg dał, Bóg wzion. Co robić? Popiół ostał... W Batyzowskiej Dolinie... Daleko... Wysoko w Tatrak... Ani go wej wiater moze haw nie przyniesie bez wiérhy... Nigda... W popiół sie mi syn obyrtnon... Piéknie uhowany... Telo wej...
A gdy dziewki Zubkosowe wyszły przed izby, ku strynie, zastały ją nieruchomo siedzącą na ławie, opartą plecami i głową o ścianę, wpatrzoną zamarłemi oczyma we mgły, poza któremi stały Czerwone Wierchy, gdzie Janosik lubił w ciepłe dni poglądać, leżąc pod świerkami na trawie, lub na ławie siedząc, z palcami za przypory portek założonemi i nogami wyciągniętemi przed siebie.
Nie śmiały się ku niej zbliżyć i odeszły.
Spotkał je Maciek, który ze stajni szedł.
— Wiés, Janosik brat sie kazał spalić w Batyzowskiej Dolinie — powiedziała mu Krystka.
Maciek zbladł i stanął.
— Rany Boskie! Prawde gadas!?
— Prawde. Towarzisia w izbie.
— Cemuz ja ś nim nie béł, hoć jesce jeden raz!
— Maciek — rzekła Krystka — wejze skrzipce, zagraj Janosikowom nute, strykowi i strynie.
Więc poszedł Maciek cicho na wyzkę nad izbami, zniósł skrzypce, siadł za domem i we