Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/301

Ta strona została uwierzytelniona.

nic, tylko wieść: Zuberec, Łosiówka, Bobrowiec... Pamięć o dziwach przyrody...
Bo ta i takiego chłopa, jak Janosik, nie było...
Wiedział Sablik, że Jurgowianie, Bukowianie, Białczanie i Porońscy strzelcy polować będą po Szerokiej Jaworzyńskiej, w Jaworowych Sadach, pod Wysoką, we Wołoszynie, po Koszystej, w Pięciu Stawach, Zakopianie w Kozim Wierchu i het po pobliskich górach, wiedział też, że choć go wszędzie za ojca polowania mają, młodszym nie wyrówna, postanowił więc przez Waksmundzką pod Wołoszyn do Roztoki przejść, ku Rybiemu i przez przełęcz Pod Hłopkiem w turnie ponad Hinczowy Staw się dostać. Tam pustki były, bo liptowscy strzelcy w Krzywań lecieli i w Cwolską Dolinę, szeroki błędny rozłóg, odległy wsiom, z lasów nieprzebytych wyrosły, rzadko nawiedzając. Nierad też Sablik polował blisko domu; tam po drugiej stronie Tatr wstępował w inny świat, poglądał daleko, a gdy grał, na grani stanąwszy, to mu się widziało, że go na dolinach węgierskich aż po Kralową Holę słyszą.
Wszedł w bór, a duszę mu niosło pragnienie zawisnąć na podciętym głazie nad głęboką, ciemną przepaścią, i dać się owiać wiatrowi, który nigdy piersią ziemi nie dotyka.
Wszedł w las ogromny i szedł nim, aż nad ciepłą wodę, miejsce jaszczurek dziwnych i tajemnych żab i węży złowieszczych przybył; po-