Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/318

Ta strona została uwierzytelniona.

Przez dolinę śniegiem i słońcem zalaną, przez Dolinę Mięguszowiecką, rozległą nad Hinczowym Stawem, pełnym niewypowiedzianej piękności, idzie Śmierzć.
Biała... Wysoka...
Przez śniegi białe, pomiędzy krzewy kosodrzewu, między głazy...
Idzie wolno i słucha Sablikowej nuty —
Sablik patrzy na nią bez mrugnięcia powieki.
Tak musi być. S Pane Jezuse nie bees w karty grał. U śmierzci nic nie upłaces.
Świat je jest taki, tak ułozony.
Nad kazdem trza poméśléć.
Wiérhowiec zycia krufki.
Ze dy kie umreć, to umreć.