przychylnego, nie był zesłańcem Opatrzności, któremu marnie sczeznąć dozwolono?
Cokolwiek bądź, królem polskim był Jan Kazimierz.
I szalona biskupowi myśl do głowy przyszła: oto Janosika Nędzę w Beskidzie odszukać i zeń wprowadziciela królewskiego do granic ziemi polskiej uczynić.
Za natchnienie Boże to sobie później biskup miał i myślał, że Szaweł stał się Pawłem i że przez łotrów dzieje się wola Boska, a nawet i dzieją się rzeczy święte.
I nie mieszkając, jakoby jasnowidzeniem jakiemś ten mąż pobożny i nad niedolą ojczyzny spłakany, iż łzy mu, jako druga Wisła płynęły po licu, ujęty, do sanek pewnego grudniowego dnia zaprząc kazał, opactwo swoje na czas księdzu Silvie, Hiszpanowi, zdał i samotrzeć z pachołkiem woźnicą i strzelcem gajowym, rusznic od wilków, lub i ludzi do sań nabrawszy, ku Beskidowi ruszył.
Trudno się o Janosika dopytać było, jedno że on z lasów wychodził, ale gdzie w lasach przebywa, nikomu nie obwieszczał, drugie, że chłopi zdradzić jego pobytu nawet księdzu nie chcieli.
Podprowadził księdza Pstrokońskiego pod obozowisko Janosikowe leśny pana Zebrzydowskiego z Zawoi i ukazał kierunek, w którym się
Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.