Janosik prawdę mówił. Ów zaś wstał na całą wysokość swoją, głową pod pułap sięgając, śniady na orlej twarzy i potężnym głosem przemówił:
— Ja se w Polanak, we wiérhak siedział, a jagek zbójować seł, to na Węgry. I ludziom biédnym jek dawał, bo zbójnik świat równa i nato go Pan Bóg stworzéł i opiekuje go. Ja tu do Polski nie seł. Ale przyśli ku mnie z płacem i lamentem, przyśli hłopi tacy, jako i ja haw, i na panów o pomstę wołali. Ja tu hłopów przed panami bronić i na panak za hłopskie krzywdy mścić sie prziseł. Rabusia, podpalowaca i morderce mi ksiądz biskup zadajom — no to bier krziz i przed hłopami stań i broń ik! Haj!
Grzmotem słów napełnił Janosik Litmanowski bacówkę zawojską.
Ksiądz Pstrokoński zaś wzniósł ręce do góry i zawołał:
— A jako Szawła w Pawła Pan zamienił, tak ja cię, zbójecki herszcie, w króla obrońcę chcę zmienić!
Pojrzeli na siebie chłopi; nie rozumieli mowy.
Biskup Pstrokoński wołał:
— Pan nasz i ojciec, nas wszystkich, król Jan Kazimierz na Śląsk przed Szwedami uszedł. Najświętsza Panna Marja klasztor Jasnogórski ocaliła i duch w narodzie się dźwiga, otucha w zwątpiałe serce wstępuje. Już się miejscami nawet
Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.