Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

ca zbójecka — dodał. — Za dwók dobryk hłopów obstanie.
— I rabuje?
— Rabować to ta ona nie rabuje, ale jéj wse do działu dajem i oskrabinami niezbywam — rzekł Janosik.
— No więc co tu robi? Gotuje wam jeść i grzech z wami płodzi?
— Jeść ugotuje, ale grzyhu nijakiego nie płodzi. Sprógować tu jeden fciał, taki Juro z Lasku, juz nie zyje, bo go harnicy biskupa krakowskiego zastrzelili, ale sie odrazu nogami nakrył. Ona nie rabuje, ale sie bije, jak na to padnie, co ani ja, ani jej brat, ani tu zaden pomiędzy nas lepi nie zdolimy. Ona sie mści, bo jom ślakcic porwać fciał i w Ciorśtynie jom przy panu Kostkowi buławom wycion, co na ziem spadła zamglona...
A gdy sen morzyć wszystkich począł i spać się jedni porozchodzili po szopach, drudzy w szałasie poukładali, ksiądz biskup szparą, którą dla dymu w ścianie szałasu między drzewami zostawiono, odmawiając modlitwy, na świat Boży jął patrzeć. Gwiazdy widział tak wyiskrzone, jak nigdy w dolinach, na tak czystem, iż się zdawało szklannem, niebie. Zebrała go ochota i otuliwszy się we futro, siadł na progu przed szałasem. Las stał dookoła niedowypowiedzenia cichy i spokojny. Niebo w nieskończoność rozesłane jasnozielonawo­‑błękitne wisiało ponad nim, jako ol-