Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

dowały, jak kiebyś lelujami staw obsiał, i gwiazdami sie we wodzie bawiły? Ka som jest Miesięcne Panny we gmak nocnyk po wiérhak latające? Ka jest Zarnice, co rose siały i rose zbiérowały? Ka Ćmy z niebieskiemi ocami, w cieniu leśnym popod splęciom konarów pohowane, jak zające? Ka Świt z ogniem na głowie i cérwonemi skrzidłami i ka Olbrzym, co słońce z nieba znosiéł na ramieniak, jak juhas owce w śtyrbnem miejscu z turnie? Ka som wodne duhy z trąbitami i fletami, co sie kiejsi dawno z capów i pasterek porodziły, kudłami obrośnione, z rogami koźlemi, na dwók nogak hipkające? Ka Połednice, co dziéwki za ramienia hytały i na kępy na grzibiecie kładły, co pote robiéł ś niemi co wto fciał. Dawały. I Wiośnianki, co sie na błyskawicak po niebie woziły? Ka sie to sytko popodziało? Przyśli księdzowie z panami, pocéni świente drzewa ciąć, dali krzize strugać i pospostawiali je i sytko przepadło... W jeziora pozapadowało, w dziury, w jamy podziemne — jyno sie case ozwiom tak jako płacem...
— Maryna — spytał biskup — umiesz ty pacierz?
— Eć mie ta ucyli misyjonarze, co u nas na Hrubém siedzieli, kiejek mała béła — odpowiedziała Maryna po chwili, jakby ze snu się budząc.
— Modlisz się codzień? — pytał dalej biskup.