— A! Mruczuś!... Dzieńdobry — zawołała radośnie — chodź tu, kotku, chodź!
Wskoczyłem na ławkę. Dada wydobyła puszysty zarękawek z przedziału:
— Pakuj się synu, do swojej loży i cicho siedź podczas modlitwy — rozkazała.
Wsunęła mnie potem w zarękawek, do którego często zaglądam i chętnie w nim spoczywam, bo jest miękki i ciepły. Głowę i łapki przednie wychyliłem jak zwykle z otworu, aby móc spokojnie i statecznie rozglądać się po klasie, hurkocąc gardzielą.
Dada twierdzi, że gdy siedzę w zarękawku, tak mi z tem do twarzy, że tylko fotografować. Być może. Zresztą nie wiem nawet, co to „fotografja.“ Ot, zapewne jakieś ludzkie dziwactwo, jak wiele innych.
Ozwał się dzwonek. Dziewczątka rzuciły się do ławek jedna przez drugą, trzymając ręce przed sobą dla uniknięcia zbyt mocnego zderzenia. Wszedł profesor, ukłonił się i rzekł łagodnym głosem:
— Proszę mówić modlitwę.
Potem zapisywał coś w wielkiej księdze na katedrze. Zawsze zapisuje się coś w tej księdze, ale mnie to nie obchodzi i mało się temi sprawami zajmuję.
Następnie wydobył czarną książeczkę z kieszeni. Znam tylko dwie straszne rzeczy na świecie, to jest: tę książeczkę i miotłę naszego stróża szkolnego Stefana.
— Panna Babacka — zawołał.
Lola Babacka podnosi się powoli i jeszcze pochylona żegna się ukradkiem po drodze. Najpierw wyglądała jak biała ściana, potem zaczerwieniła się.
— Proszę mi coś powiedzieć o Fryderyku Wielkim.
Kilka razy słyszałem już o tym Fryderyku. Był to jakiś głupi król, który prowadził wiele głupich wojen. Zauważyłem jednak, że mądrzy historycy każdego głupiego króla, który prowadził wiele głupich wojen, nazywają „wielkim“... (Trzy kropki). Dlaczego się tak dzieje? — Nie wiem; jest to już ludzką tajemnicą.
Babacka trzepała przez dziesięć minut przeróżne awantury o tym wielkim człowieku, zerkając wciąż do książki, którą jej koleżanka Lola, siedząca w przedniej ławce, nieco pochyliła.
Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.
5