Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

10

pierw. Po sprawiedliwości mnie się pierwszeństwo należy, wszak odczekałem już cierpliwie całą zupę.

Dostaję tedy na swój talerzyk z niebieską obwódką spory kęs soczystego mięska, pokrajanego w plasterki lub kostki.
— Masz, Mruczuś, jedz!
Odpowiadam krótko: „Mrr,“ co znaczy: „dziękuję“ i zabieram się do dławienia przysmaku bocznemi ząbkami.
Słodkich legumin także nie jadam. To są potrawy dla małych dziewczątek, które potrzebują, jak powiada pani od przyrody, wiele cukru, aby ich wątłe kosteczki nabierały więcej spoistości. Moje kosteczki nie potrzebują cukru, więc też z zasady do słodkich potraw odwracam się ogonkiem.
Tak to zwykle u nas odbywa się „obiadek.“