szpilki, naparstki, zwierciadełka, notesiki... i coś tam jeszcze. Wyciąga to wszystko, gniewa się, a wciąż na rękę dmucha.
Myślicie jednak, że taka nauka pomaga cokolwiek? Gdzież tam! Ledwie jedna odejdzie z czerwoną pręgą, już zaraz jej miejsce zajmuje czwarta i dalejże ciągnie jaką część mego ciała w swoją stronę.
Dlatego wstępnej, pierwszej i drugiej klasy nie lubię. Dopiero od trzeciej począwszy, jestem jak u siebie w domu. W ciągu lat poprzednich już je cokolwiek okrzesałem i nauczyłem grzecznego obchodzenia się z kotkami.
Ale najmilszą moją klasą to piąta. Zauważyłem, że w piątej dziewczątka bawią się jeszcze kotkami, ale bardzo grzecznie, bardzo pieszczotliwie. Pociągnięcie ich rączek po grzbiecie jest miękkie i ciepłe, a takie miłe, że aż iskry skaczą. W siódmej i ósmej panienki za wiele myślą i patrzą gdzieś daleko, za mur, za parkan, hen w światy. Te już kotkami się nie bawią.
Piąta — to moja ukochana klasa.
To też, gdy się odezwał pierwszy dzwonek, postanowiłem iść do piątej i spędzić godzinę historji powszechnej na kolanach u Dady.
Moja niezrównana Dada! Najweselsze to dwunożne stworzenie z całego pensjonatu. Codziennie przynosi coś wesołego z domu, z czego się cała klasa śmieje, a zaczyna zawsze od słowa:
— Wiecie...
Dada biła się w niższych klasach z wszystkiemi koleżankami, jakby była chłopcem. Czasem nawet udrapała którą niegorzej ode mnie, a raz nawet Misię Zawiszankę ugryzła w palec, tę Misię, co ją nam przywiozła w podarku nasza staruszka...
Opowiem wam kiedyś, jak to było z ową Misią.
Narazie zaznaczam, że o ile wszelkie drapania u dziewczynek uważam za rzecz bardzo piękną i godną pochwały, gdyż w tym czynie przebija się zacna, kocia natura, o tyle chwytanie ząbkami za obce palce zupełnie mi się nie podoba, gdyż przypomina mi to mego głupiego sąsiada Cisa, który od trzech lat rozmyśla nad tem, aby mnie dostać w swoje szkaradne, białe zęby. Raz nawet, szczekając przeraźliwie, przyparł mnie tak do muru, że mi się aż ciemno zrobiło przed oczyma, ale parsknąłem
Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.
3
1*