Objawiło mu się życie, jak chaos w dniach stworzenia, potworne swojem bogactwem, swoim przepychem, bujnością. Kaskadą runęło mu przed oczy, lawiną barw, kształtów, myśli i czuć.
Tryumfalnym duchem ludzkim jest Boecklin.
Tryumfalny duch! Jest coś w duszach ludzkich wyższego nad ziemię, wyższego nad istnienie ziemskie; jest coś w duszach ludzkich, co się gdzieś za ziemią poczęło, nad ziemię rwie, nad nią unosi. Jak Prometeusza Zeus przykuł do skały Kaukazkiej, ale mu myśli skrępować nie zdołał; tak nad życia klęski i boleść wznosi się duch, duch za ziemią, nad ziemią zrodzony. Tam jego ojczyzna! Jest jakiś kraj, gdzie klęska i ból ziemski dojść nie mogą, jest jakaś łąka mistyczna, gdzie między zioła, między kwiaty polne
I lilie, srebrnym świecące się puchem,
Czyste i ciche chodzą dusze wolne,
Czujące rozkosz najwyższą: być duchem.
Jak bóstwo duszy ludzkiej gdzieś wysoko, wysoko, gdzieś w zawrotnej wyżynie, wśród turni i iglic przepastnych, wśród obłoków i łuków skał najwyższych... Wytężmy oczy, a potem wytężmy ramiona, wytężmy piersi nasze... Czy je widzicie? Oto kędyś, wysoko, wśród skał najwyższych, gdzieś wyżej, wyżej jeszcze, gdzieś wśród gwiazd, gdzieś nad gwiazdami jeszcze — — czy