Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/11

Ta strona została przepisana.
WSTĘP.

»Gmin baśnie prawi, bo gmin stare dziecię,
Gmin baśniom wierzy, bo mu przesąd wiarą«.
Tak mówią mędrcy wzgardliwi, a przecie
Ileż to baśni mieści prawdę starą?
Podania gminu niby sfinksy stoją,
Hieroglifami dokoła okryte,
Co nieraz dziwną symboliką swoją
Głoszą przedwieczne prawdy znakomite
Umiejmy czytać, a wiele tych baśni,
Wiele tych dziwnych fantastycznych znaków,
Iskrą mądrości dla nas się rozjaśni,
Co z Niebios zbiegła do serca prostaków.

Ileż to krąży śród gminu powieści,
Bajd czarodziejskich o skarbach zaklętych!
W nich leży symbol prawd wzniosłych i świętych,
A świat je w rzędzie dzikich bredni mieści,
Skarby zaklęte: Tam w mrocznej pieczarze,
Śród głuchej puszczy stoją beczki złota;
Tam się na stepie stos ognisty żarzy,
Siny płomyczek nad bagnem migota
Owdzie ponure zamczystko w ruinie,
Pod niem podziemia z żelaznemi wroty,
W podziemiach kotły i dębowe skrzynie,
W kotłach i skrzyniach złoto i klejnoty.

Z ust do ust wieść się w okolicy szerzy,
Wiedzą ludziska, gdzie skarby się kryją;
Lecz dotąd ręką nie tknięte niczyją,
Bo pod zaklęciem, bo piekło ich strzeże.
Bo ówdzie rękoma krwawemi
Znieśli te skarby z mordu i łupieży;
Te znowu zlane łzami sierocemi,
Na owych krzywda sług i kmieci leży.
Owdzie się znajdzie i praca gorliwa,
Owoc zabiegów całego żywota;
Ale i nad tem gniew Boży spoczywa,
Przeklęte złoto, zbierane dla złota!