Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/123

Ta strona została przepisana.
Duch pogrzebanego.

Szedł drogą do miasta żak ubogi i spotkał pod murami bramy ciało zmarłego człowieka, nie pochowane, potrącane nogą przechodniów. Nie wiele miał w mieszku, ale dał z chęcią na pogrzeb, by nań nie pluto i nie rzucano kije. Pomodlił się nad świeżo wysypaną mogiłą i poszedł dalej w świat wędrować.
W dębowym lesie sen go zmorzył; a gdy się zbudził, z podziwem zobaczył pełne kieszenie złota. Dziękował niewidomej dobroczynnej ręce i przyszedł nad wielką rzękę, gdzie się przeprawiać potrzeba było. Dwaj przewoźnicy ujrzawszy pełne kieszenie złota, wzięli go w łódkę i na samym wirze, odebrawszy złoto, utopili.
Gdy bezprzytomnego unosiły wały, przypadkiem pochwycił deskę i za jej pomocą, wypłynął szczęśliwie na brzeg. Nie była to deska, ale duch pogrzebanego i temi doń przemówił słowy: — »Uczciłeś moje zwłoki pogrzebem; dziękuje ci za to! Na znak wdzięczności, nauczę cię jak się przemienić można w wronę.« Tu go nauczył zaklęcia. »Oto masz list do mego rodzonego brata, on cię nauczy przedzierzgnienia w zająca i sarnę.«
Żak nauczony zaklęć, z łatwością mógł się przemienić we wronę, zająca i sarnę. Wędrował długo, wędrował daleko, aż powędrował na dwór możnego króla, gdzie został strzelcem nadwornym. Król ten miał córkę nadobną; ale ta mieszkała