Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/185

Ta strona została przepisana.

Zmuszone dziewczę, oddaje rękę zbójcy; a kołysząc z nim spłodzonego syna, śpiewa mu przeklęstwo, które wisi nad jego głową. Usłyszał je mąż srogi: wbiega, a żona już inaczej dla dzieciny nuci:

»We winie bym cię kąpała,
W paciaty cię obwijała.«

Lecz rozbójnik okrutny słyszał dobrze przeklęstwo, niepodarował jej tego:

»Obciął jej ręce i nogi;
I rzucił na rozstajne drogi.«

Zbójcom szczególniejszą tajemnicę usypiania ludzi przypisują dawne podania: oni to bowiem biorą rękę trupa, smarują tłuszczem i zapalają tyle palców, ile chcą, by osób w napadniętym domu snem twardym, niezbudzonym spało: nadto w takąż liczbę szklanek chuchają, przewracając je dnem do góry.
Co w klechdzie o Madeju wyczytujem, jak dusze zabitych z jabłonki w postaci gołąbków ulatywały, wyobrażenie takowe dotąd jest zwyczajne między ludem polskim i ruskim; w pieśniach nawet mamy to przechowane.
Zabójca Podolanki zaniósł jej ciało na rozstajne drogi

»Tam daleko, na Podolu
Jest tam rola nieorana,
Tylko rydlem pokopana.
Na tej roli kruków siła,
A koło niej tam mogiła;
Na tej mogile wyrósł ci dąbeczek
Na niej bieluchny siada gołąbeczek.«