Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/201

Ta strona została przepisana.

Jeszcześmy takiego
Ja wora nie naszli:
Utnijmyż sobie
Po jednych skrzyneczkach,
A po drugich smyczkach.«
I poczęli rąbać.
Krew z jawora tryśnie!
Wnet się polękali
Na ziemie popadali,
Ona przemówiła:
— »Nic się nie lękajcie,
Lecz sobie utnijcie
Po jednych skrzypeczkach,
A po drugich smyczkach;
Idźcie wygrywajcie,
Żałośnie śpiewajcie
Przed mej matki wroty :
»Ta to jest ta panna,
W jawora zaklęta.«
I szli ci młodzieńcy,
Żałośnie grający.
Gdy matka słyszała,
Do okna bieżała.
— »Ach! młodzieńcy moi,
Nie róbcie mi żalu;
Wszakże ja go dosyć mam,
Gdy Anusi mej nie mam.





Koszałki opałki.

Powieść ta jest jedna z najpowszedniej znanych tak w Polsce jako i na całej Rusi. Słyszałem ją powtarzaną równie nad Dniestrem, Prutem, Stryjem, Łomnicą i starym Bugiem, jak nad Narwią, Sanem, Nidą i Wisłą.