Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/47

Ta strona została przepisana.

i w pośrodek tego wiru rzuć nim celnie i z zamachem.
Zuchwały młody parobczak, gdy mu szczyt stodoły bies w postaci wichru zerwał, gniewny utkwił nóż błyszczący, poświęcony, w pośrodku tego wiru. I zaraz ujrzał, jak w kornej postaci bies stanął przed nim krzywy i drżący i pytał co mu rozkaże. »Napraw stodołę!« zawołał wieśniak, pałając cały od gniewu: »dół od kartofli napełnij złotem, przynieś do izby baryłę wódki, trzy duże połcie słoniny.
— Spełnię to wszystko, wyjm nóż utkwiony, który mnie srodze dolega.
— Nie! krzyknął wieśniak; zrób to co najpierwiej co żądam.«
Bies dopełnił rozkaz cały; lecz wkrótce kiedy z choroby umierał młody parobczak, wieśniacy, obecni w chacie, widzieli jak stał przy głowie, czatując na jego duszę.
Wszyscy żałowali, a stary chrzesny[1] rzekł z cicha:
— »Gdyby zamiast tych pieniędzy, wystrzelił lepiej do biesa srebrnym guzikiem z prawego oka, byłby żył długo poczciwie i niestracił świętej duszy.«





Jonek.

»Chcesz mieć fujarkę, by na jej głos podskoczyły nieochocze nogi, a z grobu powstały trupy

  1. Ojciec chrzestny.