Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/86

Ta strona została przepisana.

kowi silnym zamachem wytrącił oręż z ręku. Jak się raz plecami o zrąb domu oparł, całe sąsiedztwo nie dało mu rady.
Stąd szlachcic dostał przydomek Boruty; bo mówiono powszechnie, że musiał mu dyabeł Boruta pomagać, kiedy wszyscy nie podołali jego sile i mocy: a że nosił siwą kapotę, dla różnicy od prawdziwego dyabła, dostał przydomek siwy: tak więc zwał się Siwy Boruta.
Od onej chwili, nikt go nie zaczepił; każdy pomijał lub ustępował z drogi: nawet w gospodzie pijana szlachta, kiedy porwała się do broni, na sam głos Siwego Boruty, wychodziła do sieni, albo na podwórze i tam karbowała sobie dymiące łysiny.
To uszanowanie, a raczej bojaźń sąsiadów, co znali moc żylastej prawicy, wbiła go w dumę. Uniesiony nią nieraz w zuchwałej przechwałce odgrażał, że jak złapie prawdziwego Borutę, to mu karku nakręci: a skarby, których pilnuje, zabierze. Uważano nieraz, że wtedy słyszeć się dawał w piecu lub za piecem śmiech szyderski.
Siwy Boruta, kiedy pił, a — pił nie lada, bo najtężsi bracia Piskorze nie mogli go przepić; — zawsze pierwszą szklankę wypijał na zdrowie dyabła Boruty: a słyszano odgłos zaraz gruby, przeciągły: »dziękuję!«
Siwy Boruta miał dużo pieniędzy; ale wkrótce w hulance roztrwonił; postanowił przeto dostać się do skarbów i wziąść z parę mieszków złota od »swego miłego pana brata«, jak nazywał dyabła Borutę.