Strona:Kazimierz Wyka - Życie na niby.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

różną głębokość. Najsilniejszy jest w kupiectwie. Rozumiemy dlaczego: jego doraźnie uprzywilejowana sytuacja powstała bez odpowiedzialności i udziału. Była, górnie mówiąc, łaskawym darem losu. Również normalna kontrola państwa — podatek — była tutaj najbardziej fikcyjna. Stanowisko takie zwykło rodzić pretensje trwające dłużej aniżeli jego podstawa. Nie ustały przeto nadzieje na fikcyjny system podatków, na brak kontroli społecznej, na inercyjny i paskarski zarobek. Warunki dzisiejsze ułatwiają te nadzieje. Świeży kupiec polski, o ile go nie zastąpi system sklepów spółdzielczych, musi się dopiero nauczyć życia na normalnym zarobku handlowym. Dlatego w nowym naszym państwie rola kupiectwa musi być uważnie kontrolowana, a złe nawyki najmocniej tępione.
Drugi co do grubości osad pozostał w ziemiaństwie. Przeprowadzenie reformy rolnej likwiduje jego wagę społeczną, znosi sam problem. Postawa ekonomiczna wsi zdaje się przedstawiać względnie dobrze, chociaż taka jest twarda i bezwzględna. Opory i zadrażnienia, jakie na wsi powstawały za okupacji, dotyczyły raczej czysto psychologicznej strony rzeczy niż samego prawa państwa do ingerencji. Rentujące się ceny rolnicze w kraju przesuwającym swoją gospodarkę ku strukturze przemysłowej winny się utrzymać stale. Odpada w ten sposób główne źródło niezadowolenia wsi. Zasiedlenie zachodu stwarza klapę bezpieczeństwa dla przeludnienia wsi. System kontyngentów, o ile będzie rozsądnie nałożony, możliwie wysoko płatny, a przede wszystkim przeprowadzony bez podkradania w instytucjach zbiorniczo-rozdzielczych, będzie można utrzymać, nie siejąc na wsi niezadowolenia, bo chłop jego potrzebę rozumie.
To jest wyraźnie ciemna — handel, i wyraźniej jaśniejsza — wieś, pozycja na hipotece niepodległości. Natomiast środek problemu jest nadal skomplikowany i niełatwy do