Logika myśli myślanych nocą jest inna od logiki dziennej. Noc już głęboka. Na zakręcie ulicy rosną przed moim oknem nadwiślańskie topole. Jest ich kilka, wierne towarzyszki nocnych godzin. Egzemplarz „Fausta“, który leży na biurku, nie daje się czytać jako egzemplarz „Fausta“ po prostu. Każe myśleć o sobie logiką myśli nocnych.
Czarny tom jest dosyć zniszczony, jakby wydobyty spod gruzów. Nosi pieczątkę: Der Stadthauptmann in Warschau. Deutsche Bücherei. Na zachowanej naklejce czytelniczej data: ostatni raz wypożyczony był do czytania 17 czerwca 1944 roku. Kiedy w Wielki Czwartek ubiegłego roku — po raz pierwszy po powstaniu przyjechałem wówczas do Warszawy — wracałem na nocleg przerażony i zgnębiony, ten czarny egzemplarz był pierwszą książką, jaką ujrzałem wśród ruin. Na Nowym Świecie, we wnęce wypalonego domu, walizeczka, jakieś szpargały. Chociaż miałem już „Fausta“ — kupiłem. Ponieważ było to w spalonej Warszawie — kupiłem. Dlatego, że był Wielki Tydzień — kupiłem.
Welch tiefes Summen, welch ein heller Ton
zieht mit Gewalt das Glas von meinem Munde?