Strona:Kazimierz Wyka - Życie na niby.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

bezdrożnych równinach Polski, co przez gęste linie fortyfikacji zachodnich, co pośród gór i przełęczy bałkańskich. Pościg, całkowite zniszczenie nieprzyjaciela, czołgi stające u przeciwnych granic napadniętego kraju. Zdawało się, że odżywa wielka strategia typu napoleońskiego. Trwało to od kampanii polskiej po bałkańską. Polska, Norwegia, Holandia, Belgia, Jugosławia, Grecja upadały w ten sam militarnie sposób i okres wojny od września 1939 roku po maj 1941 to jakaś jednolita faza.
Na politycznych nastrojach i ocenach żywionych w kraju przez przeciętnego człowieka ten łańcuch zaważył w sposób paradoksalny i szczególny. Do czasu upadku Francji, do czasu i sposobu jej upadku — kampania wrześniowa była czymś zgoła niepojętym, czymś, co w świadomości odkładało się jako dowód wyjątkowego niedołęstwa militarnego, gospodarczego i organizacyjnego Polski przedwrześniowej. Każde następne widowisko przyrządzone przez armie hitlerowskie zasępiało umysły, aż do ponownych w czerwcu 1940 roku, jak we wrześniu 1939, samobójstw, zasępiało od strony horyzontu europejskiego, w jakiś paradoksalny sposób rozjaśniało od strony polskiej. Nie byliśmy ostatni, do hańby i do przeraźliwego wstydu ostatni.
Czy była to naprawdę wielka strategia napoleońska? Tylko w warunkach absolutnego skłócenia państw europejskich i absolutnego egoizmu i ślepoty dawała ona wyniki. Bo spleciona była ze stosowaną przez Hitlera metodą preparatu politycznego. Polityka zagraniczna niemiecka wyłuskiwała każdego kolejno przeciwnika z jego naturalnych koneksji i interesów politycznych, każdą kampanię tak rozgrywała politycznie i propagandowo, jakby w niczym ona nie dotyczyła pozostałego świata, chociażby sąsiada o miedzę. Była to swoista gra uśmiechu i pięści, grymasu dyplomatycznego wobec ofiar, na które jeszcze