Ta strona została przepisana.
wegetacji i porodowych bólów bezsennych nocy, nihilistycznych debat i dysput i słusznej chyba pogardy dla oficjalnego bezżycia narodowego wychodzą w światło dnia umysły i charaktery, nadające ducha i stylu następnym pokoleniom[1].
Dekadentem był więc filister... Pieńkowski to samo uczynił jeszcze dobitniej:
Nie ci — najmłodsi, których nazywają dekadentami, są nimi, lecz przede wszystkim realiści nasi, powieściopisarze, noweliści — oto prawdziwi dekadenci. Na nich spojrzeć należy, ażeby dostrzec wielki upadek sztuki i człowieka. Gdyż — co można nazwać w sztuce dekadentyzmem, upadkiem? Brak siły twórczej —: realiści nie tworzą, lecz z trudem odtwarzają. Brak wyobraźni —: któż bardziej od nich jest jej pozbawiony? Egoizm gruby —: żaden z nich nie bierze udziału w życiu, tj. tworzeniu i walce, patrzą tylko przez lupy i opisują. Bezsilność —: oni sami, ich ludzie, ich życie jest słabe i chore. Małostkowość —: oni się w niej grzebią. Krótkowzroczność —: jakież są ich widnokręgi? Brak woli —: czegóż oni chcą?... Oto siedem grzechów głównych realizmu, czyli dekadentyzmu[2].
Esteci i satyrycy pokolenia równie mocno dekadenta widzieli w filistrze. Satyry Lemańskiego, szczególnie zaś jego Colloquia, są tu najlepszym świadectwem[3]. Kunsztowne rondo Miriama Dekadentom istotnym w rymy ubiera to powszechne przekonanie młodych:
Dręczą mnie wasze niebiosa,
Co tuż przypadły do ziemi,
I wasza próżnia, o Niemi,
Wrzawa stugłosa — bezgłosa!
Gdy spadnie odrodzeń rosa,
Was nie tchnie łzami wonnemi...
A nasz się powiew rozpleni,
Niwa zaszumi stukłosa,
Pieśń — ludzkość z nową wyciosa
Duszą![4]
Tak oskarżali młodzi. Starsze pokolenie powszechnie ich pomawiało, że to nie ideały zawiodły i nie wartości straciły doniosłość, lecz że