Ta strona została skorygowana.
Jellenta, omawiając Rodzinę Połanieckich, odżałować nie mógł zmiany, jaka się dokonała w Sienkiewiczu:
Jeszcze nie zdążył rozwiać się niewysłowiony czar Bez dogmatu, a już zaczęto wykadzać pałac literatury Rodziną, jak gdyby po jakiejś zarazie moralnej.
Gorąco brał w obronę Bukackiego, potępianą przez Sienkiewicza odbitkę psychologiczną Płoszowskiego:
Dlatego że czasem jawi się między tymi chwastami prawdziwy kwiat, istotna wyższość, jak w osobie Bukackiego — że nam się przypomina prawdziwy dawny Sienkiewicz, niezdolniśmy powstrzymać się od wykrzywienia twarzy bolesnym rozczarowaniem i prawdę że uczuciem doznanej obelgi[1].
Boy-Żeleński wspomina, że w tym okresie (1893 r.) uwielbiał Sienkiewicza właśnie za Bez dogmatu[2].
Krytycy starszego pokolenia z podobnych pobudek podobnie oceniali Płoszowskiego. Nawet wówczas, kiedy go potępiali, przyznawali mu godność wielkiego typu literackiego i sądzili, że w atmosferę okresu Sienkiewicz utrafił bezbłędnie. W. Bogusławski twierdził, że
Płoszowski jako typ literacki ma przy schyłku naszego wieku to samo znaczenie, jakie miał w końcu zeszłego stulecia Werter[3].
Jeszcze wyższą parentelę literacką przypisywał Płoszowskiemu W. M. Kozłowski oświadczając, że
od czasu do czasu jakiś geniusz poetycki rzuca na papier postać, która, urągając biegowi wieków, zostaje wiecznie młodą, zawsze bliską sercu czytelnika, chociaż cały szereg pokoleń przejdzie nad nią, chociaż zmienią się warunki życia, instytucje. Do takich postaci zaliczamy Fausta i Don Juana, Hamleta i Gustawa (z Dziadów), Manfreda i hr. Henryka z Nieboskiej, Wertera i Płoszowskiego.
Zdaniem tego krytyka Płoszowski stanowi postać typową,