Stoicką wysoką miarę poezji i poety, która mogła w pewnych warunkach wystarczyć modernistom, wypowiadał Lieder w nieskazitelny sposób. W tej zapomnianej i na skutek dziwactwa autora mało komu dostępnej poezji statyczny estetyzm pokolenia zrodził najpiękniejsze kwiaty, wraz z całkowitą świadomością roli tego estetyzmu:
Kto zasie w słowie znalazł był pierwiastek boski,
Rytmiczną będzie miał kochankę w jasnej mowie;
Chociażby zakneblował w uściech samogłoski,
Ostatnie tchnienie wyda w sylabowym słowie.
A gdyby zacną lutnię odpływowym morzom
Powierzył, by precz niosły ją do Antypodów:
Fale, zwracając lutnię, u stóp mu położą,
By na niej grał do życia wieszczego zachodów.
A gdyby nawet ono gęślarskie narzędzie
Roztrzaskał w wyuzdanej z krnąbrnym bólem kłótni:
Każdy szczątek narzędzia grać echowo będzie,
Iż naraz zamiast jednej sto zaszlocha lutni.
A gdyby w samotności wysnuł pieśni, które
Zawiódłby z sobą skromnie pod mogiłę zielną:
Wiersze jego potoczą się przez usta wtóre:
Pieśń w życiu raz zrodzona moc ma nieśmiertelną[1].
- ↑ W. Lieder Wiersze, Paryż (1897), V, s. 5—7 (Z powodu rozbicia lutni).
nących ze słuchania utworów muzycznych. W sposób zawstydzający i świadczący o złym smaku uprawiał to nagminnie Żeromski (Róża, Uroda życia). Chodzi o próbę użycia w sztuce poetyckiej konstrukcji formalnych właściwych muzyce. Grossek-Korycka napisała (Orzeł oślepły, Kraków 1909) wielką kantatę Miserere mei Domine. Rozpoczynają tę kantatę recitativa, następuje cantata (chóralna) i coda. „Skomponowała” również Zaduszne oratorium. Napisała też cykl poematów, sześć sonat, pod tytułem Sześć sonat, w taki sposób komentując je w podtytule: „z sonatą muzyczną łączy te utwory przeprowadzenie pewnego tematu uczuciowego przez różne regestra obrazowe, odpowiadające tonacjom” (Orzeł oślepły, s. 29). Ów temat uczuciowo-obrazowy jest zaskakujący, w sposób ewidentny wywodząc się z Wesela Wyspiańskiego: pawie pióro. Młodopolskie i podkrakowskie pawie pióro jako podstawa sonatowych wariacji! Pomysł świetny, ale ażeby powiódł się, konieczny byłby jako jego realizator jakiś Chopin literacki. Nie ulega wątpliwości, że Grossek-Korycka takim Chopinem nie była...