Strona:Kazimierz Wyka - Modernizm polski.djvu/248

Ta strona została przepisana.
Pawie i łabędzie, ptaki najmilsze symbolistom, przechadzają się po murawach albo pływają w basenach. Jednorożce, „ziejące ogniem”, galopują po alejach. W gajach, pośród klombów nieustannie odrastających „wielkich lilii”, siedzą księżniczki „z palcami ubranymi w rubinowe gemmy”, rycerze „w srebrzystej zbroi”, którzy podnoszą gwiazdę „na dumnym ostrzu swego miecza”, piękne damy, powiewające złocistą gałązką zbroczoną we krwi, bohaterzy greccy wyciskający sok z winnej jagody do swych kielichów lub wybierający się na dzika: postaci legendarne, które się rozpływają we mgle dalekiej marzenia. Później noc zalega błękitna, ciężka od aromatów i strojna w mgławice, które świecą matowo jak opale. I orszaki magów defilują...[1]

Dusza w mniszych szatach błądząca po ugorach i pustkowiach, nad krętymi brzegami wód mistycznych, płynących w nieznane oddale, szarpana wichrami niemocy i tęsknicy, wsłuchana w jęki dzwonów, dusza, której niekiedy udaje się spocząć w starym parku w potopie złotych liści, i nad zwierciadłem wody zasnutej poświatą księżyca marzyć o wielkich zawodach, to znów ukryć się za szybą i słuchać monotonnych plusków słoty o zmierzchu, by pod rytm kropel zwiedzać fantastyczne lasy i odurzać się woniami kwiatów praegzotycznych, to było największe i rychłe niebezpieczeństwo polskiego modernizmu.

Niewątpliwie wszelka wielka sztuka zbliżała się do symbolu lub przynajmniej przez odbiorców musiała być traktowana jako sztuka symboliczna dzięki wielości znaczeń, odczuć, możliwych interpretacji, wywoływanych zawsze przez wielkie dzieło literackie. Niewątpliwie sztuka, która czerpie z podań, z mitów, z powszechnych wątków obrazowych, z symboliki sennej, kojarzy się z dziedzinami, które muszą być tłumaczone symbolicznie. Niewątpliwie dzieje symbolu w wielu zakresach to

  1. A. Retté Le symbolisme, s. 15. Cyt. J. Szarota Współczesna poezja francuska. 1880 — 1914, Lwów 1917, s. 155, Podobne słowniczki najczęstszych symbolów podają Martino, op. cit., 6. 165, i J. Karasek Karol Hlavaćek, „Życie”, 1899, nr 15—16.
    Współcześni dostrzegli również, czyniąc to poniekąd w sposób autoparodystyczny, ponieważ autorzy mówią również o własnych utworach, swoistą manierę językową, specjalnie w zakresie neologizmów, jaka podówczas rozpowszechniła się wśród najmłodszych poetów francuskich. Świadczy o tym rzadkie wydawnictwo sporządzone pod pseudonimem przez poetów Paul Adama i Félixa Fénéon: Petit glossaire pour servir a l’intelligence des auteurs dëcadents et symbolistes, par Jacques Plauvert, Publié en octobre 1888 par Vanier, Bibliopole, Paris.