dowej ówczesnego literata, o ile nie wybił się on do pierwszego szeregu twórców, istniały przesłanki biograficzne, które później podjęli i literacką zaopatrzyli instrumentacją moderniści.
Nieco przykładów czysto literackich. W poemacie Stebelskiego Roman Zero. Nowela lwowska (Lwów 1883) głównym bohaterem jest pozer-dekadent Hugo Gozdawa, kończący samobójstwem na skutek nałogowego alkoholizmu i obłędu. Poemat Włodzimierza Zagórskiego Król Salomon. Cz. I Vanitas vanitatum, cz. II Vae Soli, cz. III Sulamit (Lwów 1887) przynosi cały wykład modernistycznego pesymizmu (podtytułów nie powstydziliby się Kasprowicz z Przybyszewskim; por. J. Górzyński Włodzimierz Zagórski jako poeta-filozof, Piotrków 1927; Stanisław Frybes Włodzimierz Zagórski. Obraz literatury polskiej. Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu. T. I, Warszawa 1965, s. 394—5). Jeden z pierwszych utworów o problemie nicestwa i nirwany napisał Leonard Sowiński Nirwanista (tom O zmroku, Warszawa 1885, przedruk OLP, jak wyżej, s. 120—121). Do śmierci w roku 1885 zwracała się Bartusówna (OLP, jw., s. 361). Wspomniany Stebelski napisał nad to satyryczny wiersz Między dekadentami („Kurier Codzienny”, 1887, nr 257, przedruk OLP, jw., s. 438—9), z którego takie fragmenty warto przeczytać. Podobnie jak w późniejszych utworach satyrycznych Asnyka dekadenci to grono zblazowanych, bogatych i wyrafinowanych blagierów, u Stebelskiego mieszkają oni w drogim hotelu w Interlaken:
Patrz! Ten blady, złamany, a z krwi wielkiej rodu,
To skarlenia rodzaju ilustracja żywa...
Stare błazny bulwarów psuli go za młodu,
Najwyższego zepsucia uczyła go diva,
A gdy przeszedł kontrapunkt szału zmysłów, zgrzytu,
Ma dziś tylko wspomnienie — wspomnienie przesytu.
A ten drugi, wyniosły, z twarzą Merodaka...
Niegdyś jemu nad głową geniusz jakiś wionął
I szła z mózgu młodego myśli furia taka,
Aż nareszcie w tej myśli nadużyciu spłonął,
A w tym wrzeniu i mdleniu ducha, z burz poczętem,
Indianinem był wczoraj, dziś jest dekadentem.
— — — — — — — —
W Interlaken w hotelu i w słonecznym brzasku,
Pośród tego mrowiska ludzi jak na scenie,
Wśród Nababów, co Nanę czczą w Bulońskim Lasku,
Wśród upiorów, co giną z braku sił w Ibsenie,
Stałem, okiem pytając: „Czy tu wszystko zero?
Czylim także dekadent? Powiedz mi, pantero!”
„Tak jest! — rzekł mi Merodak — wszystko tu jest marne,
Ty blaskami się nie łudź, w głębi drzemią cienie;
Te posągi są karle, a te kwiaty czarne;