Strona:Kazimierz Wyka - Modernizm polski.djvu/316

Ta strona została przepisana.
nieraz jak mnisi, bo z pokorą, i najczęściej... bez talentu? Dekadentami ci, którzy mają ideał, którzy pragną stylizować życie, a w dodatku nie grają w karty, piją najczęściej dlatego, bo alkohol daje ciepło i oszukuje żołądek, sprawy miłości traktują tragicznie, a w rezultacie zapisali przecież kartkę w dziejach literatury, którą nawet zagranica musi czytać[1].

W stronę pokolenia pisarzy-realistów przerzucał miano dekadentyzmu Stanisław Pieńkowski:

Gdyż — co można nazwać w sztuce dekadentyzmem-upadkiem? Brak siły twórczej — realiści nie tworzą, lecz z trudem odtwarzają. Brak wyobraźni — któż bardziej od nich jest jej pozbawiony? Egoizm gruby — żaden z nich nie bierze udziału w życiu, tj. tworzeniu i walce, patrzą tylko przez mury i opisują. Bezsilność — oni sami, ich ludzie, ich życie, jest słabe i chore. Małostkowość — oni się w niej grzebią. Krótkowzroczność — jakież są ich widnokręgi? Brak woli — czegóż oni chcą??... Oto siedem grzechów głównych realizmu, czyli dekadentyzmu. Wszystko to można by nazwać anarchią ducha, gdyby tam duch był obecny[2].

„«Życie» nie było pismem dekadentów” — podkreślał Ludwik Szczepański w odezwie rozesłanej do redakcji innych czasopism[3]. Gdy zaś po ukazaniu się prospektu „Chimery” Jeske-Choiński napisał w „Kurierze Warszawskim”, że pod jej flagą rozpoczyna kampanię dekadentyzm, redakcja odpierała z pogardą te insynuacje „mizernego i podejrzanego gatunku”:

Ale to już du gaga, kochany panie! Tak długo być ofiarą żartu Baudelaire’a, parodii A. Floupette’a, kabotynizmu Anatola Baju i „naukowych” zaręczeń Nordaua. Dowiedzże się pan nareszcie, że dekadentyzm jako szkoła czy kierunek nie istniał nigdy i nigdzie! Dekadentyzm jest to nieobecność wszelkiego pragnienia, wszelkiego dążenia, wszelkiej twórczości, wszelkiego talentu, jeśli pan chcesz. Tam więc, gdzie się do czegoś dąży, czegoś pragnie, coś wciela, coś tworzy, coś daje nowego, o dekadentyzmie nie może być mowy. Szukać by go może należało gdzie indziej, snadź u przeżuwaczy wyschłych na wióry „ideałów”, lecz tam kryje się on zapewne pod właściwą nazwą gagaizmu[4].

W takiej sytuacji bardziej stosownym wydał się krytyce stojącej z boku — termin „modernizm”, choć w poczuciu niektórych, nawet jego

  1. (f) [W. Feldman] Nasi dekadenci, „Krytyka”, 1901, z. V, s. 237.
  2. St. Pieńkowski Rak, „Strumień”, 1900, nr 2.
  3. Por. „Głos”, 1898, nr 33.
  4. Dekadentyzm, „Chimera”, 1901, t. I, s. 183—184.