Ta samoistność została jednak osiągnięta przy pomocy pewnego gwałtu na układzie form literackich, jaki zapanował po antynormatywnej burzy romantyzmu. Oto pokolenie po roku 1863 posiadało jako formy główne publicystykę i powieść, ślady dramatu, nie przywiązywało zaś żadnej wagi do liryki. Istniejącą poza własnym obozem poezję dyskwalifikowano za cień polotu lub niezgodności z programem pozytywizmu. Tak było z Asnykiem, tak było z Gomulickim. Popławski w wspaniałym Obniżeniu ideałów, choć nie reprezentował pokolenia poetów, cytatami ze Słowackiego uderzał w filisterię, która z „zadowoleniem opasłego eunucha ogłasza, że «źródła poezji wysiąkły», że «odpadły jej skrzydła», i jako ideał swój wysuwa prozaicznego «zjadacza chleba», który troszczy się tylko o swój byt powszedni”[1]. Adam Belcikowski pisał, że poezja po 1863 roku wstępowała na scenę jak aktor, który wie, że publiczność czyha na każde potknięcie się jego.
Nie dziwimy się wobec tego Kasprowiczowi, kiedy pisząc o społecznym podłożu twórczości Konopnickiej, kreślił obraz „barbarzyńskiej na poezję wyprawy”, kiedy to
Jest coś symbolicznego w zapisanej przez Konrada Górskiego scenie, kiedy w r. 1900 odczytany na zebraniu redakcyjnym „Prawdy” rapsod Wyspiańskiego Kazimierz Wielki — uparty czciciel poezji romantycznej St. Krzemiński przyjął z entuzjazmem, Świętochowski — z szyderstwem[4].
- ↑ L. Popławski Pisma polityczne, Kraków 1910, I, s. 3 (pierwodruk: „Głos”, 1887).
- ↑ A. Bełcikowski Dzisiejsza nasza poezja, „Życie”, 1888. nr 1.
- ↑ J. Kasprowicz Dzieła, Kraków 1930, XX, s. 55—56 (Konopnicka jako poetka społeczna).
- ↑ K. Górski Stanisław Krzemiński. Człowiek i pisarz, Wilno 1936, s. 126. Świętochowski nie zmienił się i do ostatka nie rozumiał Wyspiańskiego: „Dla