Beczą — baranio,
podskakują — baranio,
stłoczyły się:
baranieją.
Tupią,
i z taką szybkością
niemożliwie baranią
pędzą przez drogę w poprzek.
Róg skręcony
i włos kręcony
na słońcu baranio lśni — —
i nic się nigdy w nich
baraniości nie oprze.
(Baranio,
w zbiorze Zielone Mogilowce)
Swoiście malarskie widzenie otoczenia:
Garbuska różowa na szerokich biodrach
tańczy żabim rozstawieniem kolan.
Z puzdra tiule wyjęte na postrach
kręcą się kręto w kurzu przedszkola.
W perspektywie rysunku rampa z góry — —
(chude blaski śródmiejskich spelunek)
— — właśnie klęski na żółto rozgarniam kontury
i w łuku ramion łowię wklęsły modelunek.
(Degas,
w zbiorze Zielone Mogilowce)
Otoczenie najbliższe, sprzęty mieszkalne, cztery ściany ponad wieloświatopoglądową głową poety jako wystarczająca i natrętnie wyłączna domena obserwacji Białoszewskiego:
W mieszkaniu drży kolebka
mej wizji — palenisko;
ślizga się dym po łebkach,
tają się żużle nisko — —
żagiew jest pustym czarem,
rozwichrzona podnieta,
parzy mię głuchym żarem
węgiel czarny poeta.