Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

Przecież to Jastrun. Bardzo czysty Jastrun z ostatnich lat przedwojennych, autor Dziejów nieostygłych oraz Strumienia i milczenia. Identyczny jest sylabotoniczny, w danym wypadku jambiczny tok wersetu, wzdłużony o jedną sylabę w wierszach o rymie żeńskim, również identyczne katastroficzne obrazowanie: obce niebo, ciemny lęk, kruchy ląd, żywiołów nurt, chuchać w popioły — i tak dalej.
Niewątpliwie, że napotykają się u Herberta w owym toku swoiście śmiałe innowacje, gwałtowna przerzutnia między strofą pierwszą a drugą, tuż za nią jakiś próg składniowy, zwarty i skręcony, zanim potok zdań ponownie ruszy. Odpowiednich stronic Jastruna nie będę przepisywał. Przypominam tytuły do sprawdzenia: Zima, Straż nocna, Pod stropami zgaszonych lat, Umarłe milczenie, Pogranicze i tak dalej.
Po raz trzeci otwieram tomik Herberta. Tym razem tytuł Czerwona chmura:

Czerwona chmura pyłu
wołała tamten pożar —
zachód miasta
za widnokrąg ziemi

trzeba zburzyć
jeszcze jedną ścianę
jeszcze jeden ceglany chorał
by znieść bolesną bliznę
między okiem
a wspomnieniem

Poranni robotnicy
z białej kawy i szeleszczących gazet
odchuchali świt i deszcz
dzwoniący w rynnach umarłego powietrza

Tym razem jesteśmy po stronie dziedzictwa całkowicie sprzecznego z demonstrowanym dotąd. „Czerwona chmura pyłu wołała tamten pożar — zachód miasta za widnokrąg ziemi.“ Całkiem dosłownie: czerwona chmura pyłu ze ściany burzonej przez robotników, usuwających ruiny w zniszczonym mieście, przypominała chwile, kiedy całe to miasto zachodziło za widnokrąg ziemi, ginęło — inaczej jak słońce, bo chyba bez nadziei powrotu porannego. Ileż więcej słów trzeba zużyć w prozie, zmuszonej nazywać i wymieniać to, co w skrócie poetyckim jest oczywiście widoczną aluzją.