Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.

Zachodzie, Z uśmiechu uczynili potwora, Widnokręgi. Lecz już pojawia się autobiograficzna introspekcja, która nie jest zrzucaniem z sumienia i pamięci kompleksów okupacyjnych, ale propozycją moralną, propozycją filozoficzną.
Taki bowiem zdaje się być sens dwóch najlepszych utworów tomu: Pierwsza miłość, która go otwiera, Równina, która zamyka. (W tym ostatnim jeszcze ślady maniery polityczno-socrealistycznej, niepotrzebne ustępy V i VII, zwłaszcza ostatni, po kiego diabła ten Ezra Pound?!) Istnieje pomiędzy nimi głęboka łączność. Na planie życiorysu i autobiografii Pierwsza miłość rozstrzyga rzecz podobną, jaką na planie wyobraźni i poezji rozstrzyga Równina. Tę mianowicie, że pozostając wiernym pamięci poetyckiej o latach faszyzmu i drugiej wojny światowej, pozostając wiernym własnej o nich prawdzie — poeta nie oddala się od rzeczywistości o dziesięć lat późniejszej. „Tylko w szorstkich objęciach rzeczywistości bije serce.“
Zdobywając ponownie tę oczywistą prawdę, która oznacza powrót do siebie samego, Różewicz w tym samym akcie ideowego wyboru osiąga ośmielenie własnej wyobraźni. Osiąga prawo do niej. Ten krok dalej to całość Poematu otwartego. Krok dalej, a zarazem świadectwo, że nawroty bywają tylko pozorne.
O niewygasłej trwałości ponurego urazu okupacyjnego, nieuchronnego zaczadzenia śmiercią, wydają się świadczyć takie liryki, jak Ciało, Krzyczałem w nocy, Drewno, Chaskiel, Zostawcie nas, Mur. Wiersze te mocą zawartej w nich lakonicznej skargi nie ustępują równie zwartym i równie gorzkim akordom lirycznym dawnego Różewicza: Dwa wyroki, Dola, Ścigany, Był, Jatki. Nie wnoszą przeto wiele nowego. Potwierdzają obecność czadu. Przejmują akcentem już znanym. Podają go jak można najzwięźlej:

Krzyczałem w nocy

umarli stali
w moich oczach
cicho uśmiechnięci

ostrze z ciemności
wchodziło we mnie
zimne martwe

otwarło
moje wnętrzności