wywołać w czytelniku sugestię językowej krzepy i mocy, sugestię zgodną z dążeniem ideowym poety w tym kierunku[1].
Przepraszam, że powołuję się na siebie samego. Każdy, kto naśladował teksty poetyckie, wie, że istnieją w nich pewne cechy bardzo pochwytne, nieledwie manieryczne. Ostrz, tarcz, strwon, sprzęg — należą do takich właściwości stylu młodopolskiego. I dlatego, podrabiając w Duchach poetów podsłuchanych utwór wierszowany Wacława Berenta (a ten znakomity prozaik naprawdę takie pisywał), uczyniłem to w oparciu o ów chwyt językowej krzepy:
Orle, co z gędźby tajnych cisz
Ptakiem polatasz wieszczym wwyż,
Byś krwawy wydarł z piersi skwir,
Orle, twe skrzydła na kształt lir
Miotają pieśni hucznych gon,
W trwogi targają twardy dzwon,
W dźwięków łopotnych stalny pęd,
Co z powiek ściera ziemski smęt.[2]
Tak jest w Dziewczynie. Swoiste i funkcjonalne nagromadzenie cech tworzywa językowego w Dusiołku zmierza ku czemu innemu. W Dziewczynie chodziło o to, ażeby poprzez sam kształt języka i dobór słów podkreślić niezwykłość daremnego trudu młodzieńców, cieni i młotów. Którąkolwiek strofę Dusiołka weźmiemy pod lupę, co innego jest celem poety. Kształt języka i dobór słów ten cel podkreślają w sposób chytry i z pozoru niedostrzegalny. Nasycenie bowiem gwarą, światem ludowych, zarówno realnych, co śmiesznych, wyobrażeń i skojarzeń jest tak gęste, że trzeba by cały tekst zacytować. Utkany jest on od początku do końca z tego właśnie materiału:
Ogon miał ci z rzemyka,
Podogonie zaś z łyka.
Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie
Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie!