Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/472

Ta strona została uwierzytelniona.

Kaześ był, kaześ był,
Jasiu mój kochany?
Cy cie gma przysiadła
popod Carne Ściany?

Cemuześ nie przyseł,
długa nocka była,
jo sie nie wyspała,
ockak wypatrzyła.

Wędrowny juhas odpowiada:

Ka ja był,
ka ja był,
ja se w karcmie
winko pił.
Ja se patrzał
w doliny,
na te śwarne
dziewczyny.

Młoda para góralska nawołuje się również parokrotnie w Na Skalnym Podhalu. Nawołuje się śpiewem i tego śpiewu echem po skałach i w sercach frajerki i frajera. Bywała to sytuacja całkowicie realna, a nie przez poetów wymyślona, póki w Tatrach, zanim się stały parkiem narodowym, istniało pasterstwo i wypas owiec. Dzisiaj to tylko wspomnienie, stoki są puste, stada nie zbyrcą, psi nie hałasują.
Trzykrotnie wprowadził Kazimierz Tetmajer do Skalnego Podhala miłosny duet śpiewaczy, oparty na znaczącej, zrozumiałej dla zakochanego i zakochanej wymianie umianych na pamięć pieśni i przyśpiewków. „Przez dolinę z oddali leśną radość wołali.” Kto dokładnie? Krystka, Ku niebu oraz Jak Jasiek z Ustupu, Hanusia od Królów i Marta Uherczykówna z Liptowa śpiewali w jedno słoneczne rano ku sobie — oto zapowiedziane opowiadania Tetmajera. Utwór ostatni, zaledwie kilkustronicowy, jest właściwie czystym lirykiem i tak go lakonicznie streścić można, jak tu uczynił Broniewski. Samą zasadę owej śpiewanej wymiany lirycznej najprościej podał Tetmajer w takim fragmencie Ku niebu:

A ile razy zaśpiewał:

Zieleńze sie. zieleń ty zielono rówień,
ty moja dziéwcyno, przchojdze sie po niej.