miast biodrzejących i biologicznych ciał i mięsa — roślinny i bardziej bierny rozkwit rzeczywistości, jej biologiczne uroki w kontraście pomiędzy zachwytem dla przemijającej urody ludzkiego ciała, jego potencji a nieprzemijającym i wciąż zdolnym do odrodzenia i rozkwitu istnieniem przyrody. Biologia fauniczna i biologia botaniczno-florystyczna, ich zderzenie w takim spotkaniu:
W potopie rozżarzonej lawy
dzikie wino
pnie się na ceglasty mur.
Strumienie kędzierzawej trawy,
splatając się w zielony chór,
strumieniem zielonego wina płyną.
Po czerwonych cegłach pieśń się wspina!
Muzyka pnie się po szczerba tym murze!
Ale na próżno rozgrzać chcą strumienie wina
mur, co umrze — co za chwilę umrze...
I nagle — archanioł w purpurze!
I nagle — ognista włócznia wibrująca
przeszywa wypalone serce muru.
To dziewczyna czarnozłota od słońca
ramieniem oparła się o mur,
rozgrzana, potem parująca.
Zagrzmiały zielenie kędzierzawych chórów —
chłopców Donatella.
Zatrzęsła się ziemia pod popękanym murem,
spowitym w wino.
Upił się stary dureń,
jak na chłopskim weselu spocona kapela.
(W potopie rozżarzonej lawy)
Oprócz biologii nieobecne się stało urzeczenie cywilizacją, optymistyczna w nią wiara, którą — mimo różnicy argumentacji i własnej drogi dojścia — Anatol Stern dzielił w młodości z młodą podówczas awangardą polską. Zapytany o historię i sens cywilizacji poeta uprzedniego wedle metryki pokolenia nagle nakłada inną maskę i poczyna przemawiać w imieniu tych roczników, których doznanie historyczno-ideowe tak często zabarwia formację 1956–19?? tonacją, do której zrozumienia wzywa Stern.