Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/568

Ta strona została uwierzytelniona.

świerków idą pomalutku do nieba... Tuż pod ziemią wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Bataliony liliowych krokusów są już gotowe — do pierwszego desantu!” (Zima).
Góry zatem noszą kołpaki, widnokrąg ma podniebienie, równo sadzone świerki suną po drabinach, a chociaż w członie ostatnim opisu krokusy to ukryci pod śniegiem spadochroniarze — nie wyszliśmy poza krąg animizacji przyrody poprzez jej podobieństwa szczegółowe do ludzkich postępków i zachowań. Tak postępował przeszły Harasymowicz. Obecny — czyni to o wiele delikatniej, kiedy na przykład opisuje las:

Trujące grzyby
za wszelką cenę
chcą być zebrane

Zielona bylina
kraje ręce
jak brzytwa

Moczary starają się
sprzedać każdemu
swe dywany.
(Las)

Z takiego patrzenia na dotykalną rzeczywistość rodzi się baśń. Poezja Harasymowicza była i pozostaje poezją baśni jako sposobu poznania poetyckiego. Jak przy każdym nawrocie do prasposobu i prawzoru, rzecz główna w tym, co poeta z nimi uczynił. Baśń animistyczna i antropomorfizacyjna bywa zazwyczaj dokładna i statyczna. Harasymowicz postępuje inaczej. Widzenie najbardziej pierwotne łączy się u niego z widzeniem całkowicie nowoczesnym. Łączy się na szczeblu płynnym, gdzie kształt przechodzi w kształt jak obłok w obłok. Oto budzenie się w górach, zarówno tytuł wiersza, jak dosłowne budzenie się poety poprzez każdy napotkany kształt w przyrodzie.

Cieli się mgła
Odbieram od niej
Dzień

Przeciągam się
W barach gór