Strona:Kazimierz Zimmermann - Ks. patron Wawrzyniak.pdf/33

Ta strona została przepisana.

jaki istnieje pomiędzy szlachcicem a chłopem, był w Wawrzyniaku zawsze żywy. Swej przynależności i poczucia pochodzenia od chłopów Wawrzyniak nie tylko nigdy się nie zapierał, ale w chwili potrzeby szczerych wynurzeń, najprawdziwiej go odsłaniających, do nich powracał i je uwydatniał. Więc jego dusza pragnęła przedewszystkiem podniesienia się stanu włościańskiego, cieszyła z wzrostu wszelakiego kmieci, z zamożności, z oświaty, z wcielania w organizm społeczny i narodowy — a tem jaśniej widziała błędy szlachty, dla których nie miała tej zrozumiałej, a jednak zwykle niesprawiedliwej pobłażliwości, jaką mają swoi.
Ale poza tą odrębnością stanową, poza kontrastem, oddziaływały jeszcze inne czynniki na Wawrzyniaka, które wyrabiały i utrzymywały w nim pewną animozyę ku szlachcie.
To było to, co zniósł osobiście.
Patrzył na pokolenie, które rościło i uwydatniało wszelkie pretensye praw, znaczenia i wpływu w narodzie, a które nie dopełniało swego obowiązku względem tego narodu, lecz doprowadzało go do brzegu, nieomal do dna przepaści. A z drugiej strony widział upośledzonego, nie bez winy szlachty, chłopa, który ginął dla swej ciemnoty albo szedł przebojem, walcząc o byt, przymierając z głodu, do krwi ścierając ręce przy pracy, aby się ostać i nie dać Niemcom. I liczył Wawrzyniak, ile to jego samego trudu i znoju kosztowało, zanim zdołał, na miejsce osiadłych Niemców-przybyszów, polskich gospodarzy poosadzać i wieś odniemczyć —— i porównywał te lata długie pracy i starań z jedną chwilą, w której szlachcic polski, co słynął z patryotycznych mówek, urągania Niemcom i tradycyi narodowej, nagle bez potrzeby wieś o kilku tysiącach mórg sprzedał komisyi kolonizacyjnej. I on potem patrzeć musiał na powstające na ziemi polskiej siedziby kolonistów i słuchać propozycyi, aby ze wsi sprotestantyzowanej zabrał figurę Matki Boskiej, co ją ongi polski stawiał dziedzic, a potem zostawił na urągowisko Niemcom…
Więc miał dosyć antagonizmu i goryczy w sercu wobec tego stanu, co tak wiele strat wyrządził ojczyznie — a jednak nigdy nie odmawiał uznania ani jednostkom ani rodzinom dziel-