Strona:Kazimierz Zimmermann - Ks. patron Wawrzyniak.pdf/45

Ta strona została przepisana.

Bywało to tak. Wawrzyniak załatwia korespondencyę, spieszy się, aby uporać się z nią do najbliższego posiedzenia, a tu wpada jakiś obywatel z prowincyi. Powitania głośne i długie. Po wielu wstępach gość wyciąga swoją sprawę. Gada rozwlekle, dodaje drobnostki, robi wycieczki od tematu. W opowiadaniu czyni nieustannie apostrofy do Wawrzyniaka. Wawrzyniak przeniknąwszy, o co chodzi, odpowiada konwencyonalnie. No, ma się rozumieć — jeszczeby też! — ja mówię zawsze, tylko się nie dać! — Gość gada i gada. Po pół godzinie, czasem po godzinie, Wawrzyniak wstaje i powiada: No, jak widzę, to się niejedno da zrobić, tylko teraz nie mam czasu, bo jest zebranie, ale niech Pan napisze mi to wszystko obszernie, ja odpowiem, albo jak będę w okolicy, to tam wstąpię, a wszystko się pokaże. — Gość wychodzi zadowolony i każdemu opowiada, co to jednak za człowiek z tego Wawrzyniaka, jak on to każdą rzecz pojmie, a jego sprawę to zajął się, jak swoją!
Wawrzyniak zaś zamknąwszy drzwi za gościem, wpada drugiemi do sąsiedniego pokoju i do współpracowników woła: Ratunku, co mię ten człowiek wymordował! Nie wie Ksiądz co to był za jeden, bo mi tego nie powiedział, myśląc, że go znam dobrze?!
Podobnie bywało z ludźmi spotykającymi go na zebraniach lub na ulicy. Ogromnie wielkiej części nie poznawał wcale, gdyż bardzo miał złą pamięć fizyognomii. Rozmawiający zaś był przekonany, że Wawrzyniak osobną przegrodę ma dla niego w sercu i pamięci, więc tego nie odczuł, ale towarzyszący Wawrzyniakowi przyjaciele bliżsi wiedzieli, że Wawrzyniak znów nie wie, z kim mówi.
Prawda, że ani siedząc przy stole prezydującym na zebraniu, ani jadąc koleją, ani idąc ulicą, ani przebywając w hotelu u wód, Wawrzyniak nie robił zachęcającego do rozpoczęcia z nim rozmowy wrażenia.
Siedział z owisłą wargą, patrząc jakoby obojętnie lub ze zniechęceniem na zebranych, w wagonie ani w hotelu człowieka obcego nigdy nie zagadał, znajomości pierwszy nie zawierał, na ulicy zwłaszcza idąc z drugim i rozmawiając nie dostrzegał ni-