Strona:Kazimierz Zimmermann - Ks. patron Wawrzyniak.pdf/49

Ta strona została przepisana.

łzy przebaczenia, pierwsze myśli o kraju… wracał do życia i ludzi. Tak opowiadał.
Podobnie wrażliwy był na regularnie powtarzające się nastroje.
Ulegając przemożnemu urokowi wigilijnego wieczoru, a nie chcąc go spędzać samotnie ani też w towarzystwie ludzkiem, broniąc się rozrzewnieniu, nie ulegając liryzmowi, spędzał wigilijny wieczór w wagonie, wracając z dalekiej okolicy z rewizyi spółki, umyślnie na ten dzień naznaczonej, na noc samą do domu.
Wśród prac zaś i walk powszednich, które również dni i tygodnie nieraz trwały, krzepił się już samą myślą o wypoczynku. Tą oazą, do której się chronił, było Mogilno — jego tusculum. Bez tego schroniska nie mógł sobie wystawić życia. Tam odżywał. Tam chwalił sobie wolność od napaści interesów i od przymusu konwenansów, cieszył się swobodą, podziwiał przyrodę, leżał godziny długie z lekturą w ręku w hamaku w ogrodzie i rozkoszował, że ciszę dni i wieczorów i spokój nocy przerywał tylko od czasu do czasu huczący w oddali pociąg, przypominając, że gdzieś daleko jest świat, zgiełk rynków, brzęk kas i hałas namiętności ludzkich…
Tam w Mogilnie po pracy, wieczorem pod zachód słońca, siadał do łódki i wyjeżdżał na jezioro: to znów powolnym krokiem ciągnął do swego lasu i tam rozkoszował się szumem sosen; tam chodził po ogrodzie, przypatrywał się kwiatom, warzywom i drzewom i radował wonią, barwą i bujnością. (Najmilszym jego kwiatem była niezapominajka. Na wiosnę wszystkie ganki w szerokich rabatach były niemi obsadzone). Do młodych drzewek, które znał dokładnie, dochodził gdy kwitły, spamiętywał sobie, ile miały kwiatów, aby wiedzieć, ile później winny były przynieść owocu, do nich znajomych prowadził i opowiadał im ich historyę. Wycieczka do lasu rzadko odbyła się bez kontroli, czy sadzonki nie wyschły i nie wymagają uzupełnienia.[1]

Tu w Mogilnie był u siebie w domu; tu dotąd zwoził prace

  1. Nie lubił też gdy zrywano kwiaty. — Trzeba się cieszyć — mawiał wtedy z wyrzutem — choćby najmniejszym życiem, nie wolno go marnować i niszczyć. Jedynie dla chorego trzeba zerwać kwiatek i zanieść mu do łóżka.