Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

go, czego mi potrzeba. Więc to jest twój salonik? Wspaniały! Czy te tapczaniki wpuszczane w ścianę to twój pomysł? Kapitalna rzecz! Idę teraz po węgiel i drzewo a ty tymczasem przynieś ścierkę do kurzu — jest w jednej z szuflad kuchennego stołu — i postaraj się zaprowadzić trochę porządku. Ruszże się, stary!
Kret, pod wpływem swego dziarskiego towarzysza otrząsnął się z przygnębienia i zabrał się ochoczo i energicznie do okurzania i froterowania. Tymczasem Szczur biegał tam i napowrót, nosząc paliwo i niebawem wesoły ogień buzował w kominie. Szczur zawołał na Kreta, aby przyszedł się ogrzać, lecz Kreta opanowała znów melancholia; w czarnej rozpaczy opadł na kanapę i ukrył pyszczek w ścierce od kurzu.
— Szczurku! — jęknął. — A co będzie z twoją kolacją, ty biedne, przemarznięte, głodne, zmordowane zwie-