Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

Już nie może iść Panienka —
Będzie tu podściółka miękka
Jutro wesele....

Co mówił anioł, słyszy Maryja
Kto pierwszy śpiewał Bogu „gloryja”?
Pierwsze wołały zwierzęta,
Bo i dla nich noc ta święta
Jutro wesele....


Głosy zamilkły, śpiewacy zawstydzeni lecz uśmiechnięci zamieniali zukosa spojrzenia. Nastała cisza, ale trwała zaledwie chwilę. Gdzieś zdaleka i z wysoka, tunelem, którym Kret i Szczur niedawno przywędrowali, spłynęła ku nim ledwie dosłyszalna, harmonijna i wesoła melodia odległych dzwonów.
— Zaśpiewaliście bardzo ładnie, chłopcy — zawołał Szczur serdecznym tonem. — A teraz chodźcie wszyscy rozgrzać się przy ogniu, napijecie się przytym czegoś ciepłego.
— Tak, tak, chodźcie myszy polne! — krzyknął skwapliwie Kret. — przypomną mi się dawne czasy. Zamykajcie drzwi za sobą! Przysuńcie sobie ławkę do ognia i poczekajcie chwilę aż... — O Szczurku! — zawołał płaczliwym głosem osuwając się z rozpaczą na krzesło. — Co my najlepszego robimy? Przecież nie mamy ich czym poczęstować!
— Zostaw to mnie — rzekł Szczur z powagą. — Hej