Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem Szczur oglądał etykietę na butelce piwa.
— Widzę, że to „Old Burton” — zauważył z uznaniem. — Jesteś mądry, Krecie. Tego nam właśnie było potrzeba, możemy sobie zrobić polewkę z piwa. Przygotuj wszystko a ja tymczasem odkorkuję butelki.
Przyrządzenie polewki zajęło im niewiele czasu, wsunęli żelazny saganek w rozżarzone serce ognia; wkrótce każda mysz polna popijała gorący trunek, kaszląc, dławiąc się, i śmiejąc, i ocierając oczy; zapomniały zupełnie, że im kiedyś było zimno.
— Ci chłopcy dają przedstawienia teatralne, — tłumaczył Kret Szczurowi. — Sami układają sztuki, a potem je wystawiają. Wcale dobrze im się to udaje. Zeszłego roku zagrali pyszną rzecz; bohaterką sztuki była polna mysz wzięta do niewoli przez korsarzy; musiała wiosłować na galerze, a kiedy uciekła i powróciła do kraju, dowiedziała się, że jej ukochana wstąpiła do klasz-