Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

do niego przednią łapkę. — Oprzyj się! — zawołał. — Dalej, śmiało! — i Kret ku swojemu zdumieniu i radości zasiadł przy sterze prawdziwej łódki.
— Nadzwyczajny dziś dzień dla mnie! — rzekł, kiedy Szczur odepchnął czółno i zabrał się do wioseł. — Czy wiesz, że ja przez całe życie ani razu w łódce nie siedziałem?
— Co ty mówisz? — wykrzyknął Szczur z rozdziawionym pyszczkiem. — Ani razu nie... nigdy?... Ja... W takim razie cóżeś ty robił?
— Więc to aż taka przyjemność? — spytał nieśmiało Kret. Ale był gotów odrazu uwierzyć w tę przy-