Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

pucha, — pomyśl jak będzie nam wesoło razem — po dawnemu — kiedy minie ci ten... ten przykry atak...
— Zaopiekujemy się starannie wszystkimi twoimi interesami póki nie wydobrzejesz, Ropuchu — wtrącił Kret. — Dołożymy starań aby nie trwonić twoich pieniędzy tak jak ty je trwoniłeś.
— Nie będziesz miał przykrych zajść z policją, Ropuchu — powiedział Sczur, wpychając przyjaciela do sypialni.
— I nie będziesz już musiał wylegiwać się po szpitalach, gdzie pielęgniarki rej wodzą nad tobą, Ropuchu — dodał Kret, przekręcając klucz w zamku.
Zeszli ze schodów, (Ropuch wymyślał im tymcza-