Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

chu. Przystanęli wreszcie tam, gdzie siedział sędziwy dozorca więzienny, bawiąc się pękiem olbrzymich kluczy.
— Oddsbodikins! — rzekł sierżant policji, zdejmując hełm i ocierając pot z czoła. — Zbudź się, stary nicponiu, i przejmij od nas tego oto nędznika Ropucha, straszliwego zbrodniarza, niezrównanego w wybiegach i sprycie. Czuwaj nad nim i strzeż go z całą swą umiejętnością; a zapamiętaj sobie dobrze, siwobrody, gdyby się zdarzyło coś nieprzewidzianego, odpowiesz nam za to starym łbem!
Dozorca skinął ponuro głową i położył pomarszczo-