— Opowiedz mi o „Ropuszym Dworze” — rzekła. — Wydaje mi się, że musi być ładny.
— „Ropuszy Dwór” — powiedział dumnie Ropuch — jest to wspaniała pańska rezydencja, wprost nieporównana; niektóre jej części pochodzą z czternastego wieku, lecz ma wszelkie nowoczesne urządzenia: wodociągi, kanalizację. Leży o pięć minut drogi od kościoła, poczty i terenów golfowych, i jest zupełnie odpowiednia...
— A niechże cię, Ropuchu! — roześmiała się dziewczynka. — Przecież ja nie chcę tego domu wynająć. Powiedz mi jaki jest na prawdę. Ale poczekaj, przyniosę ci naprzód więcej grzanek i herbaty.
Wyszła i po chwili wróciła z pełną tacą. Ropuch rzucił się łapczywie na grzanki, a odzyskawszy swój zwykły humor, opowiedział dziewczynce o szopie na łódki, o stawie z rybami, o starym warzywnym ogrodzie okolonym murem, o chlewach, stajniach, gołębniku i kurnikach; o mleczarni, pralni, prasie na bieliznę (to się dziewczynce szczególnie spodobało), o jadalnej komnacie i o tym jak się tam dobrze bawiono, gdy zwierzęta zasiadały wkoło stołu a Ropuch wesoło usposobiony śpiewał piosenki, opowiadał anegdoty i wszystkim przewodził.
A potem dziewczyna wypytywała o przyjaciół Ropucha, słuchając z wielkim zainteresowaniem co jej opowiadał o nich, o tym jak żyją i czym się zajmują. Oczywiście ani wspomniała o swym zamiłowa-
Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.